środa, 26 lutego 2014

Rozdział 4

*Oczami Kim*
Tak to był Niall ten słodziak z krzywymi ząbkami :3 Gdy go zauważyłam od razu poczułam sie lepiej 

J- Hej Niall
N- Witaj !! Jak sie czujesz?? Zabieram Cie do siebie!! Ale to już chyba wiesz - Powiedział z tym jego wielkim uśmiechem na twarzy
J- Nie najlepiej .... Dużo się ostatnio wydarzyło... I bardzo cieszę sie że to właśnie do ciebie jadę ....- Uśmiechnełam sie do Blondynka po czym przytulił mnie z całych sił ...... Wtedy przypomniałam sobie o Tobim moim małym piesku który został w sypialni ...
N- Czy coś się stało ?? Kim ???- Niallowi zrzedła mina
J- Zapomnałam o Tobim... A Harry na pewno jest juz w domu... Co ja teraz zrobie ??- Zaczełam płakać 
N- Poprosze chłopaków aby wyciagneli Harrego na miasto a my wtedy pojedziemy po Tobiego - Powiedział wycierajac łzy z moich policzków


*Oczami Nialla*
Szkoda mi Kim.. Jak Harry mógł coś takiego zrobic dziewczynie ? To on był zawsze spostrzegany jako obrońca swojej ukochanej.... A tym razem jest inzczej.... No cóż ludzie sie zmieniają czasami na lepsze ale nie zawsze.....

Wsiedliśmy do auta i pojechalismy w stronę lotniska....

K- Niall gdzie my jedziemy ?? Do twojego domu jedzie sie w prawo a nie w lewo.... Nie pamietasz ??
J- Kim jedziemy na lotnisko.....
K- Ale po co ??
J- Polecimy do Irlandi do Mullingar tam jest mój rodzinny dom 
K- No wiem ale co to ma z tym wspólnego ?
J- W Londynie jest ryzyko że Harry cie znajdzie i znowu Cię pobije....
Kim nic nie odpowiedziała tylko patrzyła sie w szybe jakby widziała tam coś bardzo dziwnego....
J- Co tam widzisz ?? - Zapytałem śmiejac się
K- Możliwe ze po raz ostatni jestem w Londynie ..... Mam proźbę....
J- Jaką??- Zatrzymałem sie na poboczu i spojrzałem na Kim..... Ona popatrzyła na mnie jak na swojego wybawcę .. Poczułem motyle w brzuchu gdy tak na mnie patrzyła
K- Obiecasz że nigdy juz nie spotkam Harrego ?- Powiedziała ze łzami w oczach ... A ja nie wiedziałem co powiedzieć....
J- Obiecuję.....
K- Dzięjuję ... Kocham Cię.....- Wtedy serce mi staneło lecz po chwili dodała - Jak brata - W tej chwili pomyślałem że jestem dla niej tylko przyjacielem który pomaga jej tylko w trudnych sytułacjach
K- Co powiesz na to abyśmy przed lotem do Irlandi poszli ........
J- Gdzie ??
K- Nic już... Nie ważne jedź........

Wczisnąłam pedał gazu i ruszyliśmy w strone lotniska................


______________________________________________________________________


Kolejny rozdział od bardzo dawna mam nadzieje że się cieszycie ♥ Prosze o komcie bo tylko to mnie motywuje do pisania :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz